Wydawnictwo: Znak
Premiera: sierpień 2012
Stron: 304
recenzja dla:
Podróż coraz ciekawsza
"Na rozstaju dróg" to druga część "Dzienników pisanych w drodze"
autorstwa Richarda Paula Evansa. Całkiem niedawno, recenzując część
pierwszą („Dotknąć nieba”)
pisałam, że warto po nią sięgnąć, bo ma pozytywne przesłanie i zawiera
liczne perełki w postaci cytatów z dziennika głównego bohatera. Teraz
napisałabym, że warto po nią sięgnąć przede wszystkim dlatego, żeby móc
przeczytać część drugą. O ile poprzednia była bardzo dobra, ta jest po
prostu świetna. I nie potrafię sobie wyobrazić czym jeszcze może nas
zaskoczyć autor w kolejnej… A Richard Evans zaskakuje mnie coraz
bardziej. Po pierwsze przejściem od cukierkowych scenariuszy z
przewidywalnym happy endem do opowieści mocnych, ale realistycznych,
porywających swoją fabułą. Po drugie sięganiem po historie, które
naprawdę się wydarzyły, czerpaniem z bogatych wspomnień niezwykłych
osób. Po trzecie – dojrzałością stylu, pięknym, prostym językiem, który
czyta się i wchłania w sposób naturalny, niewymuszony. I naprawdę nie
wiem skąd Evans bierze myśli zamieszczane jako zapiski bohatera, ale
jeśli wymyśla je sam, to jestem pełna podziwu dla jego mądrości i
precyzji ujęcia tak wielu treści w tak niewielu słowach.
Nie będę ukrywać, że historia Alana Christoffersena mnie urzekła. Oto mężczyzna, który, utraciwszy po wypadku żonę, a po oszustwie wspólnika również firmę, dochody i cały majątek, wyrusza w podróż. Podróż niezwykłą, bo pieszą i wiodącą… przez całe Stany Zjednoczone. W pierwszej części "Dzienników..." nie dochodzi jednak daleko, zaatakowany i ugodzony nożem przez bandę nastolatków w okolicach Spokane. W drugiej budzi się w szpitalu i przekonuje, że poza złymi ludźmi na trasie jego wędrówki znalazło się też wielu dobrych i całkowicie bezinteresownych. Co ważniejsze, tych drugich jest zdecydowanie więcej. Ktoś pomógł mu, zanim wykrwawił się na poboczu drogi, ktoś zaopiekował nim w szpitalu, pomógł w rehabilitacji, a jeszcze ktoś inny zaoferował mu mieszkanie na czas rekonwalescencji. Obcej osobie, zupełnie za darmo i bez żadnych wymagań. Szybko jednak okaże się, że dobre uczynki są najlepszą walutą i właśnie w niej Alan "zapłaci" za pomoc swojej gospodyni. Kto wie, które z nich tak naprawdę bardziej potrzebuje pomocy…
Podróż i cierpienie bohatera są prawdziwe aż do bólu. Dosłownie. Nie brakuje wypadków, groźnych sytuacji, zwątpienia, poczucia straty, rozpaczy, rezygnacji, zmagania się z problemami własnymi i innych, wątpliwości co robić dalej i pytań czy warto iść aż na drugi koniec kraju, by odnaleźć siebie. Coś wam to przypomina? Mnie również - drogę, jaką każdy z nas przechodzi, zwyczajne, codzienne życie. Opowieść Alana uczy nas, że nie wolno się poddawać, nawet jeśli nie wiemy, co nas spotka po drodze ani nawet nie znamy celu wędrówki. Każe wierzyć, że dobro przetrwa i zwycięży. Daje nadzieję, że cierpienie i strata mają sens, nawet jeśli nie odkrywamy go od razu. Nawet, jeśli nie odkrywamy go nigdy.
Z pewnością "Na rozstaju dróg" zaliczę do grona najciekawszych nowości tego roku i postawię na półce z ulubionymi książkami – tymi, które często polecam i pożyczam znajomym. Bo coraz trudniej o książki wartościowe, niosące konkretne przesłanie a nie tylko błahą rozrywkę i możliwość zabicia czasu. Ufając talentowi i mądrości Richarda Evansa, polecę czytelnikom wszystkie części "Dzienników pisanych w drodze". I z niecierpliwością będę czekać na tą ostatnią, by przekonać się, co czeka Alana na końcu tak niezwykłej wędrówki.
Nie będę ukrywać, że historia Alana Christoffersena mnie urzekła. Oto mężczyzna, który, utraciwszy po wypadku żonę, a po oszustwie wspólnika również firmę, dochody i cały majątek, wyrusza w podróż. Podróż niezwykłą, bo pieszą i wiodącą… przez całe Stany Zjednoczone. W pierwszej części "Dzienników..." nie dochodzi jednak daleko, zaatakowany i ugodzony nożem przez bandę nastolatków w okolicach Spokane. W drugiej budzi się w szpitalu i przekonuje, że poza złymi ludźmi na trasie jego wędrówki znalazło się też wielu dobrych i całkowicie bezinteresownych. Co ważniejsze, tych drugich jest zdecydowanie więcej. Ktoś pomógł mu, zanim wykrwawił się na poboczu drogi, ktoś zaopiekował nim w szpitalu, pomógł w rehabilitacji, a jeszcze ktoś inny zaoferował mu mieszkanie na czas rekonwalescencji. Obcej osobie, zupełnie za darmo i bez żadnych wymagań. Szybko jednak okaże się, że dobre uczynki są najlepszą walutą i właśnie w niej Alan "zapłaci" za pomoc swojej gospodyni. Kto wie, które z nich tak naprawdę bardziej potrzebuje pomocy…
Podróż i cierpienie bohatera są prawdziwe aż do bólu. Dosłownie. Nie brakuje wypadków, groźnych sytuacji, zwątpienia, poczucia straty, rozpaczy, rezygnacji, zmagania się z problemami własnymi i innych, wątpliwości co robić dalej i pytań czy warto iść aż na drugi koniec kraju, by odnaleźć siebie. Coś wam to przypomina? Mnie również - drogę, jaką każdy z nas przechodzi, zwyczajne, codzienne życie. Opowieść Alana uczy nas, że nie wolno się poddawać, nawet jeśli nie wiemy, co nas spotka po drodze ani nawet nie znamy celu wędrówki. Każe wierzyć, że dobro przetrwa i zwycięży. Daje nadzieję, że cierpienie i strata mają sens, nawet jeśli nie odkrywamy go od razu. Nawet, jeśli nie odkrywamy go nigdy.
Z pewnością "Na rozstaju dróg" zaliczę do grona najciekawszych nowości tego roku i postawię na półce z ulubionymi książkami – tymi, które często polecam i pożyczam znajomym. Bo coraz trudniej o książki wartościowe, niosące konkretne przesłanie a nie tylko błahą rozrywkę i możliwość zabicia czasu. Ufając talentowi i mądrości Richarda Evansa, polecę czytelnikom wszystkie części "Dzienników pisanych w drodze". I z niecierpliwością będę czekać na tą ostatnią, by przekonać się, co czeka Alana na końcu tak niezwykłej wędrówki.
moja ocena: 9,5/10
Na pierwszą część poluję już od dawna.
OdpowiedzUsuńPlanuję tego autora już od dłuższego czasu, ale ciągle jakoś mi nie po drodze, aby na niego trafić. A co chwila widzę gdzieś recenzje jego książek... Muszę w końcu się nim bliżej zainteresować.
OdpowiedzUsuńBardzo intrygująca recenzja. Chętnie sięgnę po "Dzienniki...". :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zabieram się za czytanie Dotknąć nieba... Drugiej części też na pewno nie ominę.
OdpowiedzUsuńo znów Evans :) Lubię jego twórczość :)
OdpowiedzUsuńświetnie napisane masz talent.
OdpowiedzUsuńKsiążka świetna,czytałam oby dwa dzienniki.Czekam na kolejny. Polecam również Stokrotki w śniegu i inne piękne powieści tego pisarza!! Jego książki są życiowe i dają dużo do myślenia. Można powiedzieć,że są poniekąd ukojeniem dla duszy.
OdpowiedzUsuńTrzecia część to "Droga do Grace" Ale chyba w polsce jeszcze jej nie ma:(
OdpowiedzUsuń