Wydawnictwo: Otwarte
Premiera: wrzesień 2012
Stron: 472
recenzja dla:
Tygrysy wciąż pociągające
Z przyjemnością spieszę donieść wszystkim fanom Coleen Houck oraz
tym, którzy jeszcze nie mieli przyjemności zetknąć się z jej
twórczością, że najnowsza część „Klątwy tygrysa” jest równie dobra jak
poprzednie. Wielu powie pewnie, że nawet lepsza. Mimo pewnych
niedociągnięć literackich, autorka stanęła na wysokości zadania i
zapewniła nam wspaniałą rozrywkę podczas lektury. Innymi słowy –
indyjscy książęta zaklęci w tygrysy są tak samo pociągający jak w
poprzednich dwóch tomach historii…
Trudno jest streścić całą niezwykłą historię w kilku zdaniach. Ci,
którzy przeczytali dwie poprzednie części „Klątwy tygrysa” znają ją
doskonale, pozostałym niech wystarczy informacja, że główna bohaterka
Kelsey, zwyczajna amerykańska dziewczyna, została nagle wplątana w
wydarzenia tak niezwykłe, że zapierające dech w piersiach. Najpierw
poznała indyjskiego księcia zaklętego w tygrysa, później okazało się, że
jest ich dwójka… a na końcu jeszcze, że to właśnie ona może zdjąć
klątwę. Uściślając – tylko ona może ją zdjąć. Tak zaczęła się
niebezpieczna i fascynująca jednocześnie podróż, w którą dziewczyna
wyruszyła z książętami Dhirenem i Kishanem oraz panem Kadamem i Nilimą,
którzy im pomagają. Nie mogło zabraknąć wątku romantycznego w postaci
miłości Kelsey i Dhirena. Niestety, tragicznego również… Kiedy spotykamy
bohaterów na początku trzeciej części „Klątwy tygrysa”, Dhiren zostaje
odbity z rąk największego wroga Lokesha i okazuje się, że nie pamięta
Kelsey oraz tego, co ich łączyło… Jednocześnie drugi z braci okazuje jej
wyraźnie swoje uczucia i bohaterka będzie zmuszona wybierać. Nie ułatwi
jej tego podróż do Siódmej Świątyni oraz spotkanie z kilkoma smokami
strzegącymi skarbów i ważnych informacji. Prawda, że brzmi intrygująco?
Opowieść, którą oferuje nam Colleen Houck jest historią barwną, pełną orientalnego czaru, indyjskich tradycji i magii. Porywa swoją odmiennością i fabułą, od której trudno się oderwać. Chociaż została stworzona jako konkurencja dla skierowanych do młodzieży serii książek o wampirach, znajduje wierne czytelniczki wśród pań w każdym wieku. Te starsze z pewnością dopatrzą się drobnych nieścisłości oraz naiwności tej historii, może nawet nazwą ją infantylną… Ale i tak przeczytają z ciekawością do końca.
Co zatem można zarzucić „Klątwie tygrysa”? Przede wszystkim bazowanie na typowym schemacie psychologicznym, który wabi czytelniczki niczym lep. Oto mamy zwykłą, niepozorną, przeciętną wręcz dziewczynę (o, to taką jak ja! – myśli tutaj czytelniczka) oraz wspaniałego i przystojnego księcia z bajki, który wybiera właśnie ją (może mnie też się to przydarzy?). Tutaj dla odmiany książę jest nie jeden, ale dwóch. I obaj wybierają Kelsey! Czy to nie brzmi cudownie? Przyznaję się, że choć zazwyczaj unikam jak ognia takich historii, tutaj kupuję ją pięknie zapakowaną w indyjską otoczkę.
Druga kwestia to naszpikowanie podróży bohaterów nowinkami technicznymi, drogimi gadżetami i magicznymi przedmiotami, które ułatwiają i umożliwiają właściwie wszystko. Pan Kadam jawi się niczym Inspektor Gadget, gotowy wyjąć z rękawa czy nogawki dowolną zabawkę potrzebną w danej sytuacji. Dla mnie irytujące i odejmujące historii wiarygodności i czaru, ale może innym osobom spodobają się bohaterowie wyposażeni w supermoce i supersprzęty.
Jest w tej historii coś niezwykłego, co sprawia, że chcemy czytać ją dalej. Autorka zaskakuje niesamowitymi pomysłami i rozwiązaniami, których nie sposób przewidzieć. Nawet sprawa relacji między trójką głównych bohaterów jest tak zagmatwana i tak szybko się zmienia, że trudno się spodziewać konkretnych zdarzeń. Już sam ten wątek wystarczyłby, żeby wciągnąć czytelnika w lekturę. W towarzystwie tajemniczej legendy, straszliwej klątwy, niebezpiecznej wyprawy, smoków, potworów i przygód, staje się wspaniałą rozrywką. Jestem pewna, że „Klątwa tygrysa” znajdzie wielu wielbicieli, którzy z niecierpliwością będą wyczekiwać kolejnej części. Autorka zadbała bowiem, żeby ten tom zakończyć jeszcze bardziej niespodziewanie i dramatycznie niż poprzedni… A to rozbudza wyobraźnię – taka przecież jest rola dobrej książki, prawda?
Opowieść, którą oferuje nam Colleen Houck jest historią barwną, pełną orientalnego czaru, indyjskich tradycji i magii. Porywa swoją odmiennością i fabułą, od której trudno się oderwać. Chociaż została stworzona jako konkurencja dla skierowanych do młodzieży serii książek o wampirach, znajduje wierne czytelniczki wśród pań w każdym wieku. Te starsze z pewnością dopatrzą się drobnych nieścisłości oraz naiwności tej historii, może nawet nazwą ją infantylną… Ale i tak przeczytają z ciekawością do końca.
Co zatem można zarzucić „Klątwie tygrysa”? Przede wszystkim bazowanie na typowym schemacie psychologicznym, który wabi czytelniczki niczym lep. Oto mamy zwykłą, niepozorną, przeciętną wręcz dziewczynę (o, to taką jak ja! – myśli tutaj czytelniczka) oraz wspaniałego i przystojnego księcia z bajki, który wybiera właśnie ją (może mnie też się to przydarzy?). Tutaj dla odmiany książę jest nie jeden, ale dwóch. I obaj wybierają Kelsey! Czy to nie brzmi cudownie? Przyznaję się, że choć zazwyczaj unikam jak ognia takich historii, tutaj kupuję ją pięknie zapakowaną w indyjską otoczkę.
Druga kwestia to naszpikowanie podróży bohaterów nowinkami technicznymi, drogimi gadżetami i magicznymi przedmiotami, które ułatwiają i umożliwiają właściwie wszystko. Pan Kadam jawi się niczym Inspektor Gadget, gotowy wyjąć z rękawa czy nogawki dowolną zabawkę potrzebną w danej sytuacji. Dla mnie irytujące i odejmujące historii wiarygodności i czaru, ale może innym osobom spodobają się bohaterowie wyposażeni w supermoce i supersprzęty.
Jest w tej historii coś niezwykłego, co sprawia, że chcemy czytać ją dalej. Autorka zaskakuje niesamowitymi pomysłami i rozwiązaniami, których nie sposób przewidzieć. Nawet sprawa relacji między trójką głównych bohaterów jest tak zagmatwana i tak szybko się zmienia, że trudno się spodziewać konkretnych zdarzeń. Już sam ten wątek wystarczyłby, żeby wciągnąć czytelnika w lekturę. W towarzystwie tajemniczej legendy, straszliwej klątwy, niebezpiecznej wyprawy, smoków, potworów i przygód, staje się wspaniałą rozrywką. Jestem pewna, że „Klątwa tygrysa” znajdzie wielu wielbicieli, którzy z niecierpliwością będą wyczekiwać kolejnej części. Autorka zadbała bowiem, żeby ten tom zakończyć jeszcze bardziej niespodziewanie i dramatycznie niż poprzedni… A to rozbudza wyobraźnię – taka przecież jest rola dobrej książki, prawda?
moja ocena: 8/10
Ta książka ma pozytywne oceny i negatywne. Po prostu nie wiem, którym mam ulec :)
OdpowiedzUsuń