Wydawnictwo: Rebis
Premiera: czerwiec 2012
Stron: 344
recenzja dla:
Syndrom Monka
Czy Wy też uwielbiacie detektywa Monka? Nie?! To najwyższa pora
zacząć! Nie pytajcie tylko, kim jest Detektyw Monk – nie znać jednego z
najsłynniejszych śledczych (a z pewnością najbardziej wyjątkowego
spośród nich) to ogromny wstyd.
Adrian Monk, pracujący obecnie jako konsultant policyjny, jest
niekwestionowanym mistrzem w swojej dziedzinie. Jest także kompletnym
dziwakiem, wzbudzającym strach i odczuwającym go prawie przed wszystkim –
przed brudem, zarazkami, ludźmi, drzewami, nieparzystymi liczbami…
Niewiarygodne? A jednak. Dzięki swojej niezawodnej asystentce Natalie,
zawsze gotowej, by podać jednorazowe rękawiczki albo chusteczki do
dezynfekcji rąk, Monk może stawiać czoło przestępcom i badać miejsca
zbrodni. Zwłaszcza te ostatnie są dla sławnego detektywa trudne – trzeba
poradzić sobie z ignorancją i brakiem kompetencji policjantów, unikać
brudu, zatroszczyć się o denata (dlaczego nikt nie pomyślał, żeby
starannie zawiązać nieboszczykowi sznurówki?) i jeszcze rozwikłać
zagadkę.
W tym tomie przygód słynny detektyw wyrusza w podróż. Oczywiście, w
jej trakcie rozwiąże kilka zagadek i znajdzie morderców, ale podróż
będzie wyjątkowa z zupełnie innego powodu. Monk i Natalie dopuszczą się
przestępstwa! Otóż… porwą brata Adriana. Ambrose Monk jest do brata
bardzo podobny – ma doskonałą pamięć, obsesję na punkcie porządku,
parzystych liczb i… cierpi na liczne fobie. Największą i najbardziej
utrudniającą mu życie jest bez wątpienia agorafobia, przez którą
mężczyzna od lata nie opuszcza własnego domu. Monk postanawia uratować
brata i w dniu urodzin dodaje mu do tortu środki nasenne, a następnie
wraz z Natalie pakuje Ambrose’a i wynosi do wynajętego kampera niczym
bagaż. Kiedy mężczyzna się budzi, jest już daleko od domu a na ucieczkę
nie ma szans – turystyczny samochód musi stać się jego nowym domem. Czy
uda się przełamać fobię?
Lee Goldberg, autor powieści (a właściwie wielu jej tomów) jest
scenarzystą bijącego rekordy popularności serialu „Detektyw Monk”. Za
ich książkową wersję był dwukrotnie nominowany do Edgar Award dla
najlepszych autorów kryminałów. Trudno się dziwić, bo jego dzieła czyta
się świetnie. Precyzyjna, choć oszczędna w słowach narracja idealnie
oddaje klimat niezwykłych relacji panujących między bardzo szczególnymi
bohaterami. Dawka humoru i absurdu, jakąś niesie w sobie ta malutka
książka, jest wprost porażająca. Stworzenie postaci tak zaskakującej jak
Adrian Monk musi być przejawem geniuszu – inaczej nie potrafię sobie
tego wytłumaczyć. Podobnie, jak po lekturze nie mogłam się powstrzymać
przed zakupem wcześniejszych tomów przygód detektywa. To uzależnienie
znane pod nazwą „Syndromu Monka”, ale spokojnie – jest zupełnie
niegroźne. Przynajmniej do momentu, w którym nie zaczniecie panicznie
bać się liczb nieparzystych, drzew albo zarazków…
moja ocena: 9,5/10 !
Niesamowicie barwne recenzje!
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie dodać do obserwowanych. :)
tutaj jest duży wybór herbat czarnych http://rajskaherbata.pl/17-czarna-herbata
OdpowiedzUsuń