Wydawnictwo: Promic
Premiera: listopad 2012
Stron: 190
recenzja dla:
00-70, zgłoś się!
Czym się różni 007 od 00-70? Po pierwsze Agent 007 działał sam,
zazwyczaj. Panów w 00-70 jest dwóch. Po drugie, „70” w nazwie oznacza
ich wiek – nie w sumie, każdego z osobna! I na tym różnice się kończą,
bowiem duet zajmuje się rozwiązywaniem kryminalnych zagadek i tropieniem
przestępców. Pojawia się też kobieta…
Owen Collins to emerytowany funkcjonariusz Scotland Yardu. Wraz z
wieloletnim przyjacielem Patrickiem Masonem tworzy on komunę mieszkalną
przy Hope Road. Do rozrywek starszych panów należą przejażdżki
piętrowymi autobusami po mieście (oczywiście zawsze na piętrze i z
odpowiednim prowiantem) oraz… tropienie przestępców. Mimo emerytury,
Owen cieszy się nadal sporym szacunkiem dawnych współpracowników i
podwładnych, niejednokrotnie pomaga im w śledztwie. Nieoficjalnie
oczywiście.
Tym razem przyjaciele ogłaszają casting na nowego członka komuny.
Informację o nim umieszczają w domu spokojnej starości Sunny Garden.
Kiedy w umówionym terminie zjawiają się prawie wszyscy pensjonariusze
ośrodka, w prosty sposób dokonują selekcji (kryterium jest umiejętność
wejścia po schodach do mieszkania komuny). Zwycięża… kobieta! Elizabeth,
poza tym, że nie jest mężczyzną, ma jeszcze jedną wadę – jest
zdecydowanie za młoda, ma ledwie 63 lata! Mimo wszystko Owen i Patrick
postanawiają zaryzykować… Ich uwagę pochłania w tym czasie sprawa
podejrzanych kradzieży w Sunny Garden. Kiedy pojawia się trup, sprawa
nabiera tempa i 00-70 muszą sięgnąć po radykalne metody działania.
Carlo Meier, jeden z najbardziej cenionych autorów
niemieckojęzycznych kryminałów, tym razem odszedł od ich typowej
konwencji. Można odnieść wrażenie, że autor wręcz bawi się formą i
fabułą, okraszając ją nieprawdopodobną liczbą komicznych sytuacji i
kreując bohaterów bardzo nietypowych, ale szalenie zabawnych. Na próżno
szukać tutaj wartkiej akcji, jej gwałtownych zwrotów i wielkich afer.
Opowieść snuje się leniwie, niczym Owen z bólem pleców po parkowych
uliczkach… A jednak wciąga czytelnika od pierwszej chwili, nie
pozwalając się oderwać od lektury. Kojarzy się nieodwołalnie z historią
Sherlocka Holmesa i Watsona na emeryturze. Być może ci dwaj sławni
panowie prowadziliby swoje dochodzenie podobnie do Owena i Patricka. Bo
trudno bohaterom „Drogi nadziei” zarzucić jakiś błąd w dedukcji,
opieszałość czy brak poświęcenia dla sprawy. To śledztwo idealne, na
miarę duetu 00-70.
Jestem pewna, że ta sympatyczna książeczka, niezbyt obszerna
objętościowo, sprawi wiele radości czytelnikowi w każdym wieku. Z
pewnością nie pozwoli oderwać się od lektury przed rozwiązaniem zagadki,
a w międzyczasie wywoła niejeden uśmiech a nawet wybuch śmiechu.
moja ocena: 7/10
Już mi się podoba! Czytała trochę inną książkę, Starsza pani ... i tam pomimo wieku, panie tez sobie świetnie radziły!
OdpowiedzUsuń