Wydawnictwo: Muza
Premiera: styczeń 2013
Stron: 296
recenzja dla:
Wielkie marzenia sześciolatka
Kto miał już okazję poznać sympatycznych mieszkańców Scotland Street
44 (kto nie – może spokojnie zacząć ich poznawać od szóstego tomu
opowieści) i Bertiego Pollocka, zastanawiał się pewnie jak to możliwe,
że ten niezwykły chłopiec ma wciąż sześć lat. Pomimo wzorowo zdanych
kolejnych egzaminów z gry na saksofonie, zajęć z jogi, włoskich
konwersacji, dziesiątek godzin psychoterapii a nawet narodzin młodszego
braciszka Ulyssesa, Bertie wciąż tkwi w strasznym i wyczerpującym wieku
lat sześciu. Usilnie marzy o kolejnych urodzinach, wcale nie z powodu
tortu. Jest przekonany, że kiedy skończy siedem lat, będzie starszy, a
więc będzie miał większy wpływ na swoje życie i decyzje z nim związane…
Choć jest dobrze wychowany i się do tego nie przyzna, próbuje zwyczajnie
uwolnić się od despotycznej matki, a magiczna granica siedmiu lat
wydaje się jedyną możliwością ucieczki… Czy my przypadkiem nie znamy
tego z własnego życia?
Oprócz Bertiego i jego rodziny spotykamy w książce Smitha całą
plejadę bohaterów znanych z poprzednich części. Zmieniają się,
dojrzewają, zakładają rodziny i podejmują ważne decyzje, ale wciąż bawią
nas i wzruszają. Przede wszystkim jednak przypominają nam nas samych,
naszych bliskich i sąsiadów… Alexander McCall Smith ma niezwykłą łatwość
pisania w sposób prosty, snując krótkie, czasem trochę infantylne
opowiastki. Ale nie dajmy się zwieść pozorom, to nie jest książeczka dla
dzieci! W codziennych historiach mieszkańców Scotland Street 44 ukryta
jest ogromna mądrość. Widać jak wnikliwie autor obserwuje życie
edynburczyków, wcale nie tak różne od życia ludzi w jakimkolwiek mieście
na świecie. Bo przecież wszędzie znajdzie się kilka zbłąkanych serc,
jakaś despotyczna matka z mężem-pantoflarzem i nieszczęśliwym synem,
samotny artysta czy oczytana właścicielka kawiarni, prowadząca ze
stałymi klientami filozoficzne dysputy. W każdym mieście młode
małżeństwa borykają się z problemem wyboru nowego mieszkania, samotni z
wyborem partnera… lub tematu naukowej rozprawy (dotyczy samotnych z
wyboru naukowców), a dzieci z wyborem batonika na deser (zwłaszcza,
jeśli ma to być pierwszy batonik w życiu, bo do tej pory mama nie
pozwalała nawet o nich myśleć).
Bohaterem tej recenzji powinien być oczywiście Bertie – chłopiec
niezwykle mądry, oczytany, sprytny i… niesprawiedliwie obdarzony swoją
matką. Irene, która podstępem staje się bohaterką kolejnej recenzji (i
wcale się nie zdziwię, jeśli wprosi się również przy okazji kolejnego
tomu) jest kobietą, obok której nie można przejść obojętnie. Choć może
lepiej w ogóle obok niej nie przechodzić… Despotyczna mama Bertiego i
Ulyssesa, wyznawczyni psychoterapii, która podczas sesji pokonuje
psychoterapeutę i wyciąga z niego najintymniejsze zwierzenia,
przeciwniczka wszelkich zabaw, kolegów, skautów, słodyczy i
przyjemności, czyli tego wszystkiego, co mali chłopcy kochają.
Przekonana o swojej wszechstronnej wiedzy, nieomylności i niezawodnym
instynkcie macierzyńskim, nie zauważa nawet, że jej maleńki synek
zupełnie nie toleruje jej obecności. Dopiero Bertie bardzo subtelnie
zwraca uwagę, że Ulysses reaguje wymiotami tylko na jej widok… Kiedy
Irene znika w tajemniczych okolicznościach, wszyscy mogą odetchnąć z
ulgą i zasmakować prawdziwego życia…
„Mieć siedem lat” to kolejna część niezwykłego portretu grupy
zwyczajnych ludzi, który maluje McCall Smith. Choć jest realistą i
czasem brutalnie ukazuje ludzkie wady i zachowania, nie brakuje w tej
opowieści ciepłego zabarwienia… Jest ogromna dawka humoru, gwarantująca
przynajmniej kilka serdecznych uśmiechów podczas lektury, jeśli nie
wybuchów śmiechu. Są momenty wzruszające, pełne czułości i te pełne
napięcia, kiedy ważą się losy bohaterów. Bohaterów, z którymi
zaprzyjaźniamy się podczas czytania, bo niemożliwym jest ich nie lubić.
Stąd na początku kolejnych tomów Scotland Street 44 zastanawiam się
zawsze, co nowego wydarzy się u Domeniki, Angusa, Pat, Matthew, Elspeth
czy Bertiego. I psa Cyrila ze złotym zębem, oczywiście. A teraz z
niecierpliwością wyglądam kolejnej części serii i zadaję sobie to samo
pytanie…
moja ocena: 9/10
Chyba nie dla mnie, ale może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię, muszę w końcu przeczytać ją do końca a wcześniej skombinować 5 i 6 część :)
OdpowiedzUsuń