środa, 13 lutego 2013

Dobre wieści i... "Łzy smoka"

 
Dzisiaj udało mi się wyswobodzić z mojego niebieskiego gipsowego bucika i, chociaż nadal kicam o kulach, bardzo mnie to cieszy. To takie miłe zobaczyć własną stopę po ponad miesiącu. :) Wizja biegania (już niedługo!) równoważy wszystkie trudy rehabilitacji.
By to uczcić, sięgam dziś po ulubioną herbatę przy ulubionej piosence. I po książkę, oczywiście - czytam sobie "Pałac Północy" Zafona. Sobie, bo tak nie-recenzencko dla odmiany.


Herbata czarna "Łzy smoka"



skład: herbata zielona Gunpowder, kawałki ananasa i truskawek, aromat,
kwiaty kocanki piaskowej i bławatka
sposób parzenia: 2-3 min. w temp. 80°C
dystrybutor: SMAK-COM Jan Skworc

Przyznaję, że do wyboru tej właśnie herbaty skłoniła mnie jej nazwa. Skojarzyła mi się z ulubioną piosenką Bruce'a Dickinsona "Tears of the dragon". I przy niej też smakuje wyjątkowo...
W mieszance widać kawałeczki owoców, głównie ananasa i płatki kwiatów. Mam słabość do chabrów w herbacie, poza nią również. Pachnie niezwykle kusząco. 


Napar ma ciemnożółty, złotawy kolor. Zapach jest po prostu zniewalający! Słodki, intensywny, obiecujący cudowny smak. Nie pozwala przejść obojętnie obok tej herbaty. Dosłownie!
Smak dorównuje zapachowi - po prostu słodycz. Wyróżnia się aromat ananasa, ale jego towarzystwo jest wyraźnie wyczuwalne. Wspaniała kompozycja. Dołącza do moich faworytów.
moja ocena: 6/6

I do kompletu wspomniana piosenka: 
 

3 komentarze:

  1. Bardzo apetycznie wygląda. Uwielbiam herbaty. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham herbaty wszelkiej maści, a trzeba przyznać, że nazwa tej jest intrygująca... i wygląda apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego czarna herbata skoro to zielona herbata z dodatkami?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń