piątek, 1 lutego 2013

"Mieć siedem lat" Alexander McCall Smith



Wydawnictwo: Muza
Premiera: styczeń 2013
Stron: 296
recenzja dla:

Wielkie marzenia sześciolatka

Kto miał już okazję poznać sympatycznych mieszkańców Scotland Street 44 (kto nie – może spokojnie zacząć ich poznawać od szóstego tomu opowieści) i Bertiego Pollocka, zastanawiał się pewnie jak to możliwe, że ten niezwykły chłopiec ma wciąż sześć lat. Pomimo wzorowo zdanych kolejnych egzaminów z gry na saksofonie, zajęć z jogi, włoskich konwersacji, dziesiątek godzin psychoterapii a nawet narodzin młodszego braciszka Ulyssesa, Bertie wciąż tkwi w strasznym i wyczerpującym wieku lat sześciu. Usilnie marzy o kolejnych urodzinach, wcale nie z powodu tortu. Jest przekonany, że kiedy skończy siedem lat, będzie starszy, a więc będzie miał większy wpływ na swoje życie i decyzje z nim związane… Choć jest dobrze wychowany i się do tego nie przyzna, próbuje zwyczajnie uwolnić się od despotycznej matki, a magiczna granica siedmiu lat wydaje się jedyną możliwością ucieczki… Czy my przypadkiem nie znamy tego z własnego życia?
Oprócz Bertiego i jego rodziny spotykamy w książce Smitha całą plejadę bohaterów znanych z poprzednich części. Zmieniają się, dojrzewają, zakładają rodziny i podejmują ważne decyzje, ale wciąż bawią nas i wzruszają. Przede wszystkim jednak przypominają nam nas samych, naszych bliskich i sąsiadów… Alexander McCall Smith ma niezwykłą łatwość pisania w sposób prosty, snując krótkie, czasem trochę infantylne opowiastki. Ale nie dajmy się zwieść pozorom, to nie jest książeczka dla dzieci! W codziennych historiach mieszkańców Scotland Street 44 ukryta jest ogromna mądrość. Widać jak wnikliwie autor obserwuje życie edynburczyków, wcale nie tak różne od życia ludzi w jakimkolwiek mieście na świecie. Bo przecież wszędzie znajdzie się kilka zbłąkanych serc, jakaś despotyczna matka z mężem-pantoflarzem i nieszczęśliwym synem, samotny artysta czy oczytana właścicielka kawiarni, prowadząca ze stałymi klientami filozoficzne dysputy. W każdym mieście młode małżeństwa borykają się z problemem wyboru nowego mieszkania, samotni z wyborem partnera… lub tematu naukowej rozprawy (dotyczy samotnych z wyboru naukowców), a dzieci z wyborem batonika na deser (zwłaszcza, jeśli ma to być pierwszy batonik w życiu, bo do tej pory mama nie pozwalała nawet o nich myśleć).
Bohaterem tej recenzji powinien być oczywiście Bertie – chłopiec niezwykle mądry, oczytany, sprytny i… niesprawiedliwie obdarzony swoją matką. Irene, która podstępem staje się bohaterką kolejnej recenzji (i wcale się nie zdziwię, jeśli wprosi się również przy okazji kolejnego tomu) jest kobietą, obok której nie można przejść obojętnie. Choć może lepiej w ogóle obok niej nie przechodzić… Despotyczna mama Bertiego i Ulyssesa, wyznawczyni psychoterapii, która podczas sesji pokonuje psychoterapeutę i wyciąga z niego najintymniejsze zwierzenia, przeciwniczka wszelkich zabaw, kolegów, skautów, słodyczy i przyjemności, czyli tego wszystkiego, co mali chłopcy kochają. Przekonana o swojej wszechstronnej wiedzy, nieomylności i niezawodnym instynkcie macierzyńskim, nie zauważa nawet, że jej maleńki synek zupełnie nie toleruje jej obecności. Dopiero Bertie bardzo subtelnie zwraca uwagę, że Ulysses reaguje wymiotami tylko na jej widok… Kiedy Irene znika w tajemniczych okolicznościach, wszyscy mogą odetchnąć z ulgą i zasmakować prawdziwego życia…
„Mieć siedem lat” to kolejna część niezwykłego portretu grupy zwyczajnych ludzi, który maluje McCall Smith. Choć jest realistą i czasem brutalnie ukazuje ludzkie wady i zachowania, nie brakuje w tej opowieści ciepłego zabarwienia… Jest ogromna dawka humoru, gwarantująca przynajmniej kilka serdecznych uśmiechów podczas lektury, jeśli nie wybuchów śmiechu. Są momenty wzruszające, pełne czułości i te pełne napięcia, kiedy ważą się losy bohaterów. Bohaterów, z którymi zaprzyjaźniamy się podczas czytania, bo niemożliwym jest ich nie lubić. Stąd na początku kolejnych tomów Scotland Street 44 zastanawiam się zawsze, co nowego wydarzy się u Domeniki, Angusa, Pat, Matthew, Elspeth czy Bertiego. I psa Cyrila ze złotym zębem, oczywiście. A teraz z niecierpliwością wyglądam kolejnej części serii i zadaję sobie to samo pytanie… 

moja ocena: 9/10

2 komentarze:

  1. Chyba nie dla mnie, ale może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tę serię, muszę w końcu przeczytać ją do końca a wcześniej skombinować 5 i 6 część :)

    OdpowiedzUsuń